Do napisania tego tekstu skłonił mnie jeden z otrzymanych ostatnio maili, którego autor gratulując mi dobrych wyników bloga stwierdził, iż przedstawia on sposób inwestowania ponad trzykrotnie lepszy od najlepszych dostępnych obecnie lokat bankowych.
Jak to trzykrotnie? Tylko trzykrotnie?
Podobne zdanie wygłosić mogła tylko osoba, która popełnia często powielany błąd traktowania procentu yield na równi ze stopą oprocentowania bankowego. Tymczasem znak równości pomiędzy jednym a drugim moglibyśmy postawić tylko w sytuacji, gdy środki przeznaczone na obstawianie zakładów sportowych używane byłyby do tego celu tylko raz w roku, po czym odkładalibyśmy je na bok i na postawienie kolejnego zakładu sięgali po kolejne. Jest jednak inaczej gdyż środki przeznaczone na obstawianie w przeciwieństwie do tych zamrażanych na lokacie bankowej w krótkim czasie ponownie do nas wracają i często już nazajutrz znowu mogą zostać wykorzystane.
Idąc tym tropem postanowiłem sprawdzić jaka jest rzeczywista stopa zysku z prezentowanego na blogu sposobu obstawiania /inwestowania. Odszukałem w tym celu dzień, w którym w całym obejmującym czas blogowania okresie miałem najwięcej zainwestowanych środków własnych i porównałem go ze zgromadzonym profitem.
Okazało się, iż dniem maksymalnego obciążenia mojego budżetu był 16 lipiec kiedy to przy globalnym bilansie -4 postawiłem kolejnych 9 jednostek. 3 dni później spokojnie mogłem już jednak wycofać swoje środki i zacząć grę za "nie swoje", czyli za zgromadzony profit. Moje maksymalne ryzyko wyniosła zatem tylko 13 jednostek własnych, które w porównaniu do aktualnego profitu (76,47j.) daje …588,23% zwrotu z tej inwestycji. (76,47 podzielone przez 13 razy 100%) .
Szukającym lepszego sposobu inwestowania życzę powodzenia ;)